poniedziałek, 3 września 2012

Start!



Na śniadanie placuszki owsiane z masłem orzechowym i duszonym jabłkiem, obiad w postaci miseczki zupy kalafiorowej i kanapki na gorąco z piersią kurczaka i warzywami z ogródka. Międzyczasie kabanos i pół ciabatty z masłem, osiem michałków i trzy kostki gorzkiej czekolady.
Plus spacer i pół godziny na rolkach przy domu. 

Dążmy do celu drobnymi kroczkami. Najpierw dwudziesty drugi września, potem sześćdziesiąt trzy z sześćdziesięciu ośmiu. W talii 71cm, w biodrach 101cm, udo 59.

6 komentarzy:

  1. czyli odchudzanko ? ale michałków to troszkę za dużo, rozumiem - są strasznie kuszące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczególnie te z hanki i białe wawelu. inne mi nie smakują :)

      Usuń
  2. Oj, michałki są zdradzieckie. ;p Niby jeden cukierek, a prawie 100kcal do przodu. Za to śniadanko pyszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę mniej niż sto, bo całe 8 przyniosły mi jakieś 200 kcal. na szczęście więcej moje kubki smakowe nie są w stanie przyjąć :)

      Usuń
  3. Też się odchudzam ,ale dla mnie dzień diety z choćby ćwiartką zjedzonego cuksa to dzień stracony! :3 I ten kabanos ,naprawdę bardzo kuszący ^^
    Bardzo zaciekawiła mnie ta kanapka! Uwielbiam! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja potrafię wytrzymać bez słodkości (nie mówię tu o cukrze w twarożku czy miodzie na omlecie) dosyć długo. raz w tygodniu kawałek domowego ciasta czy gałka lodów musi wpaść i uważam, że to nie grzech. byle nie osiem cukierków na raz tak jak wczoraj :>

      Usuń